Milanówek

Całe szczęśliwe dzieciństwo spędził Grzegorz w Milanówku. Tu zdał maturę, tu grał w tenisa, tu nauczył się angielskiego dzięki obecności w domu  p. Maureen Furlong, tu zrobił prawo jazdy, stąd wyruszył w świat - na studia w Austrii, na praktyki w Szwajcarii i Niemczech, w góry, na szaleństwa windsurfingowe i tu pochowana jest Jego ukochana Mama, którą upamiętnił witrażem w kościele parafialnym.

 

Tu - obok grobu śp. Marii Axentowicz umieszczony jest nagrobkowy kamień Jego pamięci - w granicie wyrzeźbiona tablica – taka, sama jak na Cyrhli i pod Osterwą.

 

 

W 2012 roku dwaj trenerzy tenisowi Grzegorza: Waldek Antoniak i Włodek Filipiak  zorganizowali zawody tenisowe dla juniorów im. Grzegorza Axentowicza. Pierwszy turniej odbył się we wrześniu 2012r. Będzie odbywać się corocznie.

 

Grzesiek na kortach w Milanówku - 1989 r.

  

Grzesiek ze swoimi trenerami

Włodkiem Filipiakiem                    Waldkiem Antoniakiem

 

 

W roku 2015 Integracyjna Społeczna Szkoła Podstawowa im.Gen.Emila Fieldorfa w Milanówku otworzyła Bibliotekę szkolną im.Grześka Axentowicza.Jest to biblioteka zawierajaca książki dotyczące Polskiego Państwa Podziemnego i Powstania Warszawskiego oraz lektury dla dzieci klas od pierwszej do szóstej. Otwarcie Biblioteki odbyło się podczas uroczystości 25-cio lecia Szkoły. Poniżej dokumentacja tej uroczystości.

 

Powyżej wygłaszam przemówienie podczas otwarcia Biblioteki. Obok p. dyr. Szkoły Dorota Targońska

 

Marek Axentowicz                                                                                           17.10.2015

   Szanowni Państwo,

Milanówek i ten budynek szkolny to kawał mego życia.

Z Milanówkiem związane jest już szóste pokolenie Axentowiczów. Zaczęli tu mieszkać moi dziadkowie po kądzieli - Woytowiczowie, a teraz mieszkają już moi wnukowie – Zachary, Zosia, Jaś i Grześ. To tu moja żona Maria Sobkowiak – Axentowicz zainicjowała i współorganizowała Szkołę Integracyjną Do tego budynku szkolnego, gdzie w 1945 roku mieściło się liceum, chodził mój brat - Alik, harcerz Szarych Szeregów walczący w Powstaniu Warszawskim w batalionie Żbik. Gdy tu chodził do szkoły miał raptem 17 lat. I on i jego szkolni koledzy, to byli młodzi, odpowiedzialni mężczyźni bardzo poważnie traktujący swoje obowiązki, poszukujący odpowiedzi na najważniejsze egzystencjalne pytania o sens walki, sens życia, sens pracy, sens cierpienia. Szukali oparcia w harcerstwie, rodzinie, kościele, w dobrej literaturze, takiej, która czyni człowieka bogatszym, zachęca do wędrówki w głąb siebie. Przeżył Powstanie, nie przeżył czasów stalinowskich.

 Do tego budynku, gdy zainstalowała się w nim szkoła integracyjna, chodziła też trójka moich dzieci – Grzesiek, Ola i Ewcia. Wydaje mi się, że było to tak niedawno – a to już 25 lat temu! Dyrektorem był wtedy najpierw pan Zalewski, później pani Freyberg – to oni wychowywali nasze dzieci, dali im mocny fundament, kształtowali właściwe podstawy, formowali je. Dzięki integracji – wszyscy uczniowie zaszczepieni zostali tolerancją i zasadą – „stawaj zawsze po stronie słabszych”. Tak kształtuje się prawdziwą elitę. Przypomnę tu definicję elity: elita to dobrze wykształcona warstwa przywódcza narodu dbającą o edukację młodzieży, propagująca dobre wzorce, przekazujące polski kod kulturowy. Taką właśnie elitą byli ludzie dawnego Milanówka, tego Milanówka z okresu po Powstaniu Warszawskim. Dobrze to pamiętam. Tu była wtedy siedziba Delegata Rządu na Kraj i dowództwa Armii Krajowej, tu byli przedstawiciele głównych partii politycznych, chłopcy z Szarych Szeregów i AK. O tamtym Milanówku opowiadałem memu synowi, gdy chodził do tej szkoły. Zazdrościł Powstańcom możliwości sprawdzenia się. Nic dziwnego, że to właśnie on zawalczył o nadanie szkole imienia generała Nila – Fieldorfa.

Przy symbolicznym grobie gen. Fieldorfa Zbigniew Brzeziński i Jan Nowak Jeziorański, który tą fotografię dedykował Grześkowi. Trzeba było pokonać opór niektórych rodziców wywodzących się z byłej nomenklatury. Domagali się oni szkoły światopoglądowo neutralnej. A przecież taka szkoła, to szkoła z założenia nijaka, zrzekająca się wychowywania, bezbronna na wszelkie ideologie ulicy, bezbronna wobec wpływów ludzi relatywizujących historię, tradycję i kulturę narodową. Podstawą wychowania jest wychowywanie w imię czegoś, rozróżniania zła i dobra. Miałem to szczęście, że jako uczeń szkoły średniej bywałem często w domu generała Nila. Gdy przyjeżdżali po niego wysłannicy od gen. Andersa – odpowiadał „polskiemu generałowi w Polsce nic złego stać się nie może”. Jakże się mylił. Kiedyś, gdy w szkole mówiono o bohaterskiej AL. i o AK - zaplutym karle reakcji poprosiliśmy generała o wyjaśnienia. Powiedział: AL.:  - porównując z piłkarzami to taka gromada chłopców grająca w szmaciankę na podwórku a AK to pierwszoligowa drużyna piłkarska. Generał mieszkał wtedy z żoną i córkami oraz z siostrą żony, jej córką i synem. Ten syn - Andrzej Zachara chodził ze mną do jednej klasy. Atmosfery życzliwości wzajemnej mieszkańców tego małego mieszkania nigdy nie zapomnę. W tym czasie mój tata siedział w więzieniu, więc jak postępuje ojciec mogłem poznać poprzez zachowania generała. U Fieldorfów nie było „ustawiania” męża przez żonę. Umiano sobie wzajemnie ustępować. Działał przykład – najważniejszy instrument wychowawczy. Zebrani tu tatusiowie pamiętajcie, że być ojcem to zadanie stałe, wierne, dożywotnie. A jeśli chcecie coś ważnego dać swemu dziecku, to będzie to widok ojca modlącego się na kolanach. Bo są dwa najważniejsze zadania rodziców: odkryć i rozwinąć wrodzone zdolności dziecka i doprowadzić dziecko do Pana Boga. A to można tylko osiągnąć dając przykład. Wielu z Państwa uśmiechnie się lekceważąco – zapewniam Was, że mówię to z perspektywy ponad osiemdziesięcioletniego ojca kilkorga dzieci, ciężko doświadczonego przez życie. Nie zmieńcie drodzy rodzice dzieciństwa swoich dzieci w tresurę dodatkowych umiejętności. Wpędzicie je tylko we wczesny wyścig szczurów, odbierzecie radość dzieciństwa. Spróbujcie dać im jak najwięcej Waszego czasu, zachęćcie do dobrej literatury, pokażcie piękno języka polskiego, nauczcie szacunku dla starszych, dbałości o groby poprzednich pokoleń. Tak było wychowywane pokolenie powstańców, pokolenie urodzone w II RP. Przez ponad 30 lat pracowałem w Szwajcarii. Każdy Szwajcar najpierw czuje się członkiem wspólnoty gminnej, później kantonalnej ,później Szwajcarem na końcu Europejczykiem. U nas próbuje się odwrócić te relacje. Po co? Pseudoeuropejczycy  zabrali się za reformowanie różnych dziedzin życia w tym niestety kultury, sztuki ,historii i szkolnictwa. Od ośmiu lat pozbawiają  dzieci autorytetu rodziców, szkoły, kościoła, państwa. Nie dajmy się. Cieszmy się, że istnieją takie szkoły, jak nasza szkoła integracyjna. Pomagajmy w jej rozwoju.

Nieomal równolegle odbywały się w Dniu Nauczyciela zaprzysiężenia pierwszoklasistów.

Poniżej na fotografii –  Jaś wśród swojej klasy .Niestety nie w Szkole Integracyjnej

Drugi z lewej - Jaś                                    Moi wnukowie: Jaś i Zachary.

 

We wrześniu 2016 roku obaj chłopcy są już w szkole podstawowej:

 

Z chłopcami chodzimy na narty - Górka Szczęśliwicka